Połączenie uczuć głodu i złości tworzy kolokwialny neologizm „hangry”, będący efektem fuzji angielskich słów „hungry” i „angry”. Ten stan gniewu, który towarzyszy odczuciu głodu, zdobywa coraz większe uznanie w światowej nauce. Istnieje wiele niezależnych badań potwierdzających, że bycie „hangry” to realne zjawisko, które może istotnie wpływać na naszą efektywność i relacje społeczne. Pytanie brzmi, jak sobie z tym radzić?
Niedobór pożywienia prowadzący do złego samopoczucia to powszechne zjawisko, które łatwo zaobserwować w otaczającym nas świecie. Po kilku godzinach od ostatniego posiłku, pogodne bobasy przeradzają się w histeryczne małe stworzenia. Osoby na surowych dietach są często unikane, a w czasie historycznych epidemii głodu społeczeństwa były gotowe na desperackie czyny o ambiwalentnym charakterze etycznym. Nawet zwierzęta po dłuższym okresie bez jedzenia stają się agresywne i niespokojne.
W 2018 roku, zespół neurologów i psychologów z Uniwersytetu Północnej Karoliny w USA przeprowadził badania mające na celu potwierdzenie, czy brak jedzenia faktycznie wpływa na nasze emocje. Uczestnikom badania zadano szereg irytujących zadań, takich jak pracowanie na wadliwym komputerze czy powtarzanie nużących czynności od początku. Grupa, która rozpoczęła badanie na pusty żołądek, nie tylko gorzej radziła sobie z trudnościami, ale także wyraziła negatywne opinie na temat badań i oskarżyła naukowców o stronniczość.
W 2022 roku w periodyku naukowym „PLOS” opublikowano drugie badanie, w którym uczestniczyli ludzie różnych płci, wieku i narodowości. Przez okres 21 dni mieli oni monitorować i rejestrować swoje samopoczucie pięć razy dziennie, oceniając na skali od 1 do 100 poziom głodu, złości, irytacji, przyjemności i pobudzenia. Badanie wykazało, że niezależnie od profilu demograficznego uczestników, odczucie głodu było silnie związane z uczuciem irytacji.
Związek pomiędzy głodem a złym samopoczuciem nie jest dla większości z nas nowością. Ale dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nie możemy oddzielić naszych fizjologicznych potrzeb od emocji, skoro jesteśmy istotami wysoce inteligentnymi, stojącymi na szczycie drabiny ewolucyjnej?
Dr Kristin Lindquist z Uniwersytetu Północnej Karoliny tłumaczy, że jest to naturalny mechanizm utrzymania homeostazy. Homeostaza w ciele to samoregulujący się proces, w którym systemy biologiczne utrzymują równowagę poprzez adaptację do zmieniających się warunków zewnętrznych. Prostym przykładem jest termoregulacja – kiedy jest gorąco, nasze ciało intensywnie się poci, aby pozbyć się nadmiaru ciepła i utrzymać optymalną temperaturę 36,6°C. Jak to się ma do głodu?
Mózg działa jak centrum kontrolne, które stale monitoruje stan organizmu i reaguje na zmiany, takie jak pocenie się czy zwężanie naczyń krwionośnych na obwodzie. Głód jest interpretowany jako zagrożenie, ponieważ bez kalorii pochodzących z jedzenia brakuje nam energii do funkcjonowania i życia. W odpowiedzi na głód następuje zmiana poziomu wielu hormonów, a autonomiczny układ nerwowy zaczyna reagować podobnie jak w sytuacjach stresowych, takich jak gniew, smutek czy strach. Aby zapobiec utracie homeostazy, mózg wywołuje uczucia, które prowadzą do pożądanych reakcji, takich jak poszukiwanie jedzenia. Kluczową rolę odgrywają tutaj hormony stresu, takie jak kortyzol, i hormony walki lub ucieczki.
Podsumowując, jeśli po kilkunastu godzinach głodu czulibyśmy się dobrze i szczęśliwie, prawdopodobnie nasza rasa już dawno by wyginęła z powodu niedożywienia. Zjawisko „hangry” powoduje jednak, że jesteśmy na tyle sfrustrowani, że podejmujemy działanie. Złość, którą odczuwamy w stosunku do innych ludzi, wynika z atawizmu – w przeszłości musieliśmy być agresywni, aby zdobyć posiłek.