Człowiek, w swojej nieograniczonej arogancji, często widzi siebie jako władcę wszystkich istot na Ziemi. Jednakże, kiedy stoi twarzą w twarz z surowymi siłami natury, jego poczucie pewności siebie nagle znika. W takiej sytuacji, z pokorą zwraca się do swoich „mniejszych braci”, poszukując porady. Ludzie zawsze intuicyjnie wiedzieli, że zwierzęta zachowały wrodzoną zdolność do dekodowania tajemniczego języka natury – klucza, który sami zgubili wiele lat temu.
Przykładowo, praktyczna obserwacja zwierząt była i nadal jest stosowana przy próbach przewidzenia zmian pogodowych na konkretnym obszarze. Szczególne potrzeby prognozowania warunków atmosferycznych dotyczyły rolnictwa, gdzie nagłe zmiany warunków pogodowych mogły prowadzić do gwałtownych strat plonów.
Wieśniacy od dawnych-czasów zauważali i analizowali zachowanie otaczających ich zwierząt, szukając korelacji między swoimi obserwacjami a zmianami pogody. Z biegiem czasu, ta wiedza stała się osadzona w zbiorowej świadomości, przekazywana z pokolenia na pokolenie, co umożliwiło tworzenie prognoz krótko- i długoterminowych.
Wojciech Jastrzębowski, który badając te kwestie w XIX wieku stwierdził w swoich „Przepowiedniach niestałych zmian powietrza”, że wiele tych prognoz okazało się precyzyjne. Może więc teraz jest czas, aby sięgnąć do zapomnianej skarbnicy meteorologicznej wiedzy naszych przodków i zestawić ją z nowoczesnymi, naukowo opartymi prognozami?
Zacznijmy od obserwacji owadów. Według dawnych przepowiedni, wieczorne loty owadów zwanych robaczkami świętojańskimi oraz pszczoły lecące daleko od uli sugerują nadchodzącą słoneczną pogodę. Tak samo jak gromadne loty chrabąszczy wokół drzew. Na dodatek, muchy, komary i bąki wydają się mniej uciążliwe.