Postrzegane jest, że zasada przedawnienia na podstawie kodeksu pracy rozpoczyna swoją drogę od nowa, kiedy postępowanie dochodzi do końca. Kłopotem jednak jest to, że definicja tego terminu nie jest całkowicie jasna. Zdaniem specjalistów z branży prawnej, ostateczna interpretacja tego przepisu może mieć wpływ nie tylko na sprawy pracownicze, ale również na szersze spektrum spraw cywilnoprawnych.
Problem prawny, który niedawno został przedstawiony Sądowi Najwyższemu (pod sygnaturą akt III PZP 2/24), dotyczy dyskusji o tym, czy w przypadku przedawnienia większą wagę powinno się przywiązywać do momentu, gdy wydane orzeczenie staje się prawnomocne, czy do czasu, kiedy orzeczenie jest po raz pierwszy wydane przez sąd. Te dwa różne punkty w czasie mogą być oddzielone od siebie, a do dyskusji mogą wejść również różne orzeczenia różnych sądów.
Ostateczne decyzje Sądu Najwyższego będą miały kluczowe znaczenie dla określenia, co dokładnie może rościć sobie wierzyciel (na przykład były pracownik) od dłużnika (na przykład dawny pracodawca) i czy może on rościć sobie cokolwiek. W zależności od uchwały Sądu Najwyższego, mogłoby się okazać, że w sytuacji, gdy wierzyciel oczekuje na rozpatrzenie skargi kasacyjnej i w międzyczasie nie egzekwuje orzeczenia, w przyszłości nie będzie mógł dochodzić już wcześniej przyznanych mu środków.