Olej słonecznikowy ma znaczne miejsce w rankingu najpopularniejszych tłuszczów roślinnych wykorzystywanych do gotowania w Polsce. Jest często postrzegany jako wszechstronny produkt, przydatny do użytku na surowo, smażenia czy pieczenia. Niemniej jednak, to przekonanie nie jest do końca prawdziwe. Istnieją jednak inne argumenty, które przemawiają za używaniem oleju słonecznikowego choćby sporadycznie.
Zajmuje drugą pozycję wśród olejów najchętniej kupowanych przez polskich konsumentów, najczęściej służy do smażenia i pieczenia. Cechuje go wysoka zawartość witaminy E oraz obfitość fitosteroli i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Należy jednak dokładnie przyjrzeć się proporcjom tych kwasów. Bowiem w oleju słonecznikowym dominują kwasy omega-6 (stanowią niemal 60% jego składu), podczas gdy ilość kwasów omega-3 jest aż 10 razy mniejsza.
Kwasy tłuszczowe należące do grupy omega-6 mają zdolność łagodzenia stanów zapalnych, uczestniczą w tworzeniu błon komórkowych i zapewniają ochronę przed chorobami sercowo-naczyniowymi. Jeżeli jednak ich stężenie jest zbyt duże, utrudniają korzystne działanie kwasów omega-3 i zamiast przynosić korzyści, mogą skutkować poważnymi problemami zdrowotnymi. Niewłaściwe proporcje wielonienasyconych kwasów tłuszczowych mogą zaostrzać stany zapalne, sprzyjać rozwijaniu się nowotworów piersi i prostaty, skutkować odkładaniem się tłuszczu w ścianach naczyń krwionośnych oraz prowadzić do złego samopoczucia, a nawet nasilać objawy depresyjne.